poniedziałek, 11 czerwca 2012

3. Nathan i Dorian


Fizykę jakoś przetrwałam, ale gdy zobaczyłam na moim planie napisany wf to przeraziłam się. Usiadłam w kącie przy szafce, wszystkie dziewczyny dziwnie na mnie patrzyły. Przebrałam się w zwykłą biała bokserkę i spodenki. Związałam włosy w kucyk, założyłam na uszy słuchawki i wyszłam na podwórku, gdzie dzisiejszy wf się odbywał.
         - Biegamy!-Krzyknęła nauczycielka. Uśmiechnęłam się i zaczęłam truchtać. Chwilę później ściągnęłam słuchawki, bo zainteresowały mnie myśli tych wszystkich… ludków. Obok ćwiczyli futboliści. Jeden przyjrzał mi się badawczo. Miał na ręku charakterystyczny pierścień z drugiej grupy wampirów. Zaśmiałam się.- A więc wampiry dzielą się na różne gatunki. Te, które świecą w słońcu, mają jeden dar i da się je bardzo łatwo zabić, gdyby miały styczność z innym wampirem lub wilkołakiem, druga grupa to jest taka, która pali się na słońcu – ale znaleźli na to sposób, biżuteria, którą noszą jest zaczarowana i dlatego nie płoną. Potrafią innym modyfikować pamięć, ale musi się żywić krwią ludzką, żeby być dosyć silną, źle działa na nich werbena.  Umierają od wbicia kołka w serce, chociaż czym bardziej starszy wampir tym go trudniej zabić tym kołkiem, bo on jej już tak jakby bardziej silniejszy. Ja jestem na „ wyginięciu „ – tak mnie przynajmniej ochrzcił wiele lat temu mój dobry przyjaciel – Harry, jesteśmy nadpobudliwi, nie palimy się na słońcu, widzimy się w lustrach, ale jest jeden mały szczegół, który tak naprawdę dzieli nas od ludzi. Pijemy tylko i wyłącznie ludzką krew, ale co gorsza, my się nie zakochujemy, nie mamy takiego uczucia, możemy lubić, nienawidzić, ale nie kochać. Uśmiechnęłam się do niego i podniosłam rękę, by pomachać mu wesoło. On także się zaśmiał i spojrzał na swój pierścień. Nauczycielka krzyknęła, że możemy się już zbierać. Przebrałam się szybko, omijając dziewczyny i wyszłam na korytarz. Stanęłam przy szafce i otworzyłam ją mocno. Dopiero po chwili usłyszałam jak ktoś obok uderza o ziemię i mówi au. Spojrzałam na niego. Człowiek. Zobaczyłam na jego czole strużkę krwi. Zrobiłam duże oczy i zakryłam nos.
         - Przepraszam – zaczęłam mówić piskliwym głosem. Poczułam jak moja twarz się zmienia, jak mój organizm poczuł krew i chce jej spróbować, z trudem się powstrzymywałam.- Przepraszam – odwróciłam się i trafiłam na owego chłopaka, który przyglądał mi się na boisku. Owego wampira.- Pomóż mi – szepnęłam i odkryłam twarz. Pociągnął mnie za rękę i wybiegliśmy ze szkoły. Usiadł ze mną na murku i uśmiechnął się do mnie.
         - Mam na imię Nathan – powiedział spokojnie. Spojrzałam na niego. W jego oczy, w niebieskie duże oczy. Poczułam się jakbym go znała, tak bardzo dobrze, jednak nie pamiętam. Po policzkach z niewiadomych powodów pociekły mi łzy. Westchnęła, twarz już zmieniła mi się na ludzką, jednak cały czas czułam w sobie gniew i chęć zabicia tego młodego chłopca.
         - Ej, nie płacz – powiedział spokojnie, chociaż w jego głosie można było usłyszeć nutkę zdenerwowania.
         - Idź, nie interesuj się mną. Po prostu odejdź – mruknęłam. Objął mnie lekko, jednak jak wyrwałam mu się, chyba trochę za mocno, bo powiedział ciche au… On powiedział au… - Nie jesteś wampirem – szepnęłam i spojrzałam raz jeszcze w jego błękitne oczy.
         - Jestem człowiekiem, a ten którego uderzyłaś jest moim bratem – zaśmiał się.
         - A pierścień?- Zdziwiłam się.
         - Rodzinny…- odwrócił wzrok. Patrzyłam na niego przez dłuższą chwilę, po czym wstałam i zaczęłam iść przed siebie. – Czekaj…
Odwróciłam się by spojrzeć na niego.
         - Jestem Victoria…- i poszłam dalej.
*
Mama trochę się zdziwiła gdy zobaczyła mnie o tej porze w domu. Wytłumaczyłam jej wszystko, jednak patrzyła na mnie dosyć dziwnie, jakby mi nie wierzyła. Dlatego pobiegłam do pokoju, przebrałam się w inne ciuchy bo te nasiąknęły zapachem krwi. Wybrałam :
 
Przeczesałam ręką włosy i wybiegłam z domu z trzaśnięciem drzwi. Czułam na sobie wzrok mojej mamy, jednak próbowałam nie zwracać na to uwagi. Odruchowo kopnęłam z całej siły w płot i pobiegłam, jak najszybciej mogłam.
*
Biegałam z dobre kilka godzin, po czym, ukradłam kilka worków z krwią ze szpitala, wypiłam oczywiście wszystkie, siadając w stoliku w kawiarni, a co tam niech wszyscy wiedza kim jestem. Pełna energii wróciłam do szkoły, miałam ochotę przeprosić tego chłopaka, brata Nathana. Usiadłam na murku, podwinęłam nogi i czekałam jakieś pięć minut, aż on i Nathan wyjdą ze szkoły. Wstałam szybko i podeszłam do nich.
         - Ee…- zaczęłam niepewnie – chciałam cię przeprosić, jestem w nowym miejscu i nie jestem w stanie się przyzwyczaić – powiedziałam.
         - Jestem Dorian – wyciągnął rękę. Oo, jeszcze nikt mnie tak radośnie nie powitał, jestem w szoku.
         - Victoria– zaśmiałam się i uścisnęłam lekko jego dłoń.- To, do jutra – uśmiechnęłam się, obróciłam się na pięcie i uciekłam, nie chciałam żeby ktokolwiek mnie zatrzymywał. Usłyszałam tylko za sobą „wow”.